To była jedna z najzimniejszych nocy na tym Camino. Dwa koce na śpiwór (cienki liner!) nie pomogły; szczypiące w nos, przenikliwe zimno wdzierało się szczelinami w oknach. Rano, trzęsąc się z zimna, bez mycia, ugotowaliśmy herbatę i zjedliśmy resztki zapasów. Jest 24 kwietnia (!) w Hiszpanii. Jesteśmy tu od 2 kwietnia, było nam gorąco raz, pierwszego dnia pod Sewillą.
Po wyjściu z Montamarta przechodzi się na rozlewiskiem rzeki Elsa, po moście, wzdłuż wiernej drogi krajowej N-630. Po lewej stoi na pagórku malownicza renesansowa pustelnia Virgen del Castillo.
Później w ciągu dnia mijamy ruiny wioski Castrorafe. Można zwiedzić. Nam deszcz odebrał resztki ciekawości, więc przeszliśmy obok, byle pod jakiś dach.
Przez cały dzień padało, przestawało na chwile, znów padało. Droga prosta, błotnista.
Granja de Moreruela
Wioska (290 mieszkańców) przy wejściu wygląda jakby była zbudowana na jakimś zwałowisku, nieregularnych pagórkach, jakby bez planu. Znajdujemy albergue, ale uwaga, strzałki prowadzą do budynku, w którym albergue nie ma. Trzeba się domyślić, że trzeba pójść do baru Tele Club, gdzie zarejestrują przybysza i wydadzą prześcieradło.
Albergue (pokaż na mapie) mieści się na 2 piętrach, czyste, drewniane podłogi, szafki, dobre, szeroko rozstawione łóżka.
Na dole są dwie łazienki podzielone według płci. Jesteśmy z Andreą tylko dwie, a więc mamy prawie prywatną łazienkę. Szkoda, że zamek nie działa. Nie ma żadnej kuchni, ale zjeść można w „barze opiekuńczym”.
I znów wspólna kolacja. Nowi znajomi – John, Anglik mieszkający w Hiszpanii, gdzie hoduje oliwki, na emeryturze od 42 roku życia. Narzeka na Brexit, bo emerytura mu traci na wartości tutaj.
Kaupo opowiada o losie swojego ojca, którego najpierw Niemcy zmobilizowali wbrew woli, potem Rosjanie go za to prześladowali. Pada jakieś określenie po rosyjsku, Z. odpowiada, wymiana paru zdań i okazuje się, że mogą rozmawiać po rosyjsku bez problemów. Orientują się, że wszyscy się przysłuchują. Nie wiadomo co sobie myślą, więc szybkie tłumaczenie, że rosyjski był obowiązkowy w naszych szkolnych czasach w obu krajach i próbują czy nie zapomnieli.
W albergue grzeją!
Można zapytać w barze o możliwość podwiezienia do ruin klasztoru cystersów kilka kilometrów od trasy i z powrotem na szlak. Powrót pieszo na szlak stamtąd jest oznakowany.
Granja de Moreruela – ruiny klasztoru cystersów z XII wieku