Jedziemy taksówką z Villafranca do Ages, bo ten odcinek w przewodnikach jest opisywany jako trudny, ze stromym podejściem. Autobusy do Ages nie jeżdżą.
Taxi podjeżdża pod bramę, akurat nadchodzi spora grupa i zaczyna wspinaczkę zaraz za hotelem. Głupio jakoś tak do taksówki wsiadać na trasie, przy ludziach.
Taksówka wiezie nas do Stogu Siana, czyli do alberga El Pajar. W albergue mamy łóżka pojedyncze w siedmioosobowym pokoju, pościel za dopłatą. Pokoje wyłożone drewnem, zamykane szafki na plecaki, czysto. Belki skośnego sufitu są za nisko dla wysokich ludzi. Niemiec z pryczy obok aż przysiada po walnięciu głową. Wstaje po dłuższej chwili, wciąż trochę oszołomiony.
Pierwszy słoneczny dzień od dwóch tygodni. Łagodne słonko cieszy.
Zwiedzamy Ages; zajmuje nam to z 20 minut. Przyfrontowa osada w X wieku, w czasie rekonkwisty. Maleńka wioska, najmniejsza na trasie, którą w tym roku przeszliśmy, 54 mieszkańców.
Kamienny, przyjemny gotycki kościół św. Eulalii okryty porostami. W kościele przy drzwiach stoi miotła i zmiotka, jak w domu.
Romański most nad rzeką Vena został zbudowany przez ucznia Santo Domingo de la Calcada, drugiego budowniczego na Camino – San Juana de Ortega.
Kilkudziesięciu mieszkańców, żaden autobus tu nie dojeżdża – wydawałoby się pomijalne miejsce, ale jak się poczyta nawet pierwszą, podstawową warstwę źródeł, na przykład Wikipedię, zdumiewa bogata i różnorodna historia tej okolicy. To też cecha Camino – niby nic nadzwyczajnego nie widzimy w jakimś miejscu, a okazuje się, że ono odrobiło zadanie zapisania się w historii już z tysiąc lat temu i teraz sobie drzemie.
A więc: w pobliskiej Atapuerca mieści się:
„Jedno z najważniejszych stanowisk paleontologicznych w Europie. Zawiera dowody na obecność i sposób życia hominidów sprzed miliona lat. … odnaleziono szczątki co najmniej 32 osób w różnym wieku i płci, co jest jedną z największych próbek populacji z tego okresu. W 2000 r. miejsce to zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO”. (spain.info.pl)
W Burgos jest wspaniałe Muzeum Ewolucji Człowieka oparte w znacznej mierze na tych wykopaliskach.
Także pod Atapuercą, w 1054 roku miała miejsce bitwę między królestwami Nawarry i Kastylii. Pod koniec sierpnia odbywa się tu inscenizacja bitwy, średniowieczny targ i wspólny posiłek upamiętniające historyczną bitwę. Społeczność 54 osób urządza takie święto? Pewnie sąsiedzi pomagają.
Bitwa wynikła ze sporów synów zmarłego władcy i rozegrała się, można powiedzieć, w gronie rodzinnym. Według tradycji król García de Navarra, który zginął w tej bitwie, został pochowany tutaj, w kościele w Ages. Na miejscu bitwy stoi starożytny menhir z napisem upamiętniającym to zdarzenie.
Na kościele gniazdo i głośne bociany. Oprócz tego hałasują też inne ptaki; hałas nasila się falami, chyba w momencie, gdy rodzice przynoszą jadło, a małe drą się ”Dla mnie, tutaj!”. Pielgrzymów jest więcej, ale mniej ich słychać.
W tej wiosce są 3 albergi, bary, restauracja. Nie ma apteki ani bankomatu. Na ulicy stoją suszarki, powiewają coraz liczniejsze koszulki i skarpety. Tłum w klapkach chodzi, siedzi w słońcu, je, pije, rozmawia. Spokojnie. Fajna atmosfera. Tutaj wyjątkowo przeważają młodzi. Starsi pewnie już wczoraj pojechali do Burgos autobusem rezygnując z dwóch mało popularnych etapów. Gdyby nie niespełniona nadzieja, że kolano pozwoli mi jednak przejść ostatni etap do Burgos, zrobilibyśmy to samo.
Nowością na trasie są tutaj stare budynki z jakby muru pruskiego.
Pytamy w barze, ile lat ma ich budynek. Gospodarz odpowiada, że około czterystu.
Restauracja mieści się w podobnym budynku, jakby starej stodole, do tego ma pięterko. Trwają urodziny mężczyzny – kończy 50 lat. Jedna salka pełna ludzi, pewnie około połowy populacji. Na stołach tylko napoje, solenizant dostaje buty sportowe. Bawią się dobrze.
Chociaż nie ma tu wiele zwiedzania czy do zrobienia, Ages to idealna wioska na odpoczynek, refleksję i poczytanie o Burgos, bo tam czasu nie będzie.