Wczoraj przeszliśmy się nadmorską promenadą w Porto prawie do ujścia Douro do morza, więc postanawiamy nieco zmienić początek drogi, żeby nie powtarzać tej samej trasy. Przez pierwsze dwa dni pójdziemy trasą centralną, potem, za Rates, przejdziemy na trasę nadmorską.
Od początku było wiadomo, że utworzymy dwa zespoły, „dwóch prędkości” – synowie śmigną sobie przodem w swoim normalnym tempie strusia Pędziwiatra, zajmą się znalezieniem noclegu, my dotrzemy spokojnie na gotowe. Mamy przy sobie w sumie 4 telefony, nie pogubimy się. Jedziemy do Maia pociągiem podmiejskim.
To Santuário de Nossa Senhora do Bom Despacho Sanktuarium – Matki Bożej Dobrego Porządku. Granatowe drzwi pięknie pasują do fasady z niebieskich płytek azulejos. Imponujące wnętrze, złoty ołtarz. Warto zajrzeć do środka.
Kościół stał tu już w XII wieku. Obecny pochodzi z 1738 roku, a przy głównym wejściu znajduje się grób miejscowego emigranta do Brazylii, który sfinansował budowę w podzięce za uratowanie wzroku. Dalsze ulepszenia kościoła również pochodzą z darów od emigrantów w Brazylii. Emigranci sporo przedsięwzięć finansowali w starym kraju, tu i w Hiszpanii.
Święto patronki obchodzone jest tu z wielkim rozmachem w drugą niedzielę lipca.
Trasa jest łatwa, po płaskim, często wzdłuż drogi z ruchem. Zachwycają wielkie kwitnące fioletowo krzewy wisterii.
Mamy do przejścia 24 -26 kilometrów. Już po sześciu zasiadamy w pierwszym barze na przerwę. Pierwsze menu peregrino – makaron i co tam w kuchni było – jajka, pomidory, tuńczyk, ser. Dobre. Menu peregrino to tanie, proste dania dla wędrowców. Kosztują 6-8 euro (przypis 2023: oczywiście podrożały, teraz 10 – 15 €).
Kolejna miejscowość. Dobrze utrzymane jasne domki jednorodzinne z kolorowymi ogrodami. Ale tu wszystko obficie kwitnie.
No, nie mamy kondycji. Codzienne spacery od półtora roku to jednak były wyjścia do kilkunastu kilometrów, do tego bez plecaków. Liczyliśmy, że systematyczność pozwoliła nam już zbudować kondycję na dłuższe wyjścia, ale chyba jeszcze nie. Kiedy więc po około 14 km, w Vilarinho, zaczepia nas energiczna pani i zaciąga przed ten dom, gdzie proponuje pokój za 20 euro, poddajemy się.
Dzwonimy do synów, którzy już odpoczywają w albergue w Rates, 10 km dalej. Postanawiają, że ten dzień „zaoszczędzony” już w ciągu pierwszego dnia wykorzystają, żeby pójść do historycznego Barcelos i wrócą na naszą trasę pojutrze, a my jutro dotrzemy do Rates i dalej pójdziemy zgodnie z planem.
Vilarinho – miasteczko, około 3000 mieszkańców – z ładnym, historycznym centrum. Kilka barów. Główny zabytek to romański kościół i klasztor São Miguel zbudowany w XI wieku.