Dziś zmierzamy do miejscowości o romantycznej nazwie Fuente de Cantos czyli Źródło Pieśni albo Źródło Kamyków. Nie znalazłam sensownego wyjaśnienia tej niecodziennej nazwy odnotowanej po raz pierwszy w 1240 roku.
Idziemy przez tereny rolnicze obok farm ogrodzonych kamiennymi murkami, widoki rozległe. Za nami białe Monasterio na wzgórzu, widok jak ze starodawnej ryciny.
Następnie zaczynają się niezalesione pagórki. Wspinamy się na kolejna górkę i cóż za zachwycający widok! Po horyzont, gdzie bieli się Fuente de Cantos, rozciągają się łagodne pagórki porośnięte młodymi zbożami o wielu odcieniach zieleni. Pola falują i lśnią w mocnym wietrze. Kolejny piękny i inny krajobraz na tej trasie. Przypomina Toskanię zeszłej wiosny.
„Już niedaleko, tylko 10 km”
Prosty, długi odcinek. Robimy eksperyment z subiektywnym ocenianiem dystansu skonfrontowanym z odczytem z Garmina. Uznajemy zgodnie, że budynek tam daleko jest odległy o ok. 1 km. Po dojściu na miejsce odczytujemy na sprzęcie: 1,7 km.
Dodatkowych wrażeń dostarcza nam białe miasteczko, do którego zmierzamy – pojawia się i znika, a dopiero co było tak niedaleko. Trzeba też pamiętać, że uznanie „to już niedaleko” często powoduje rozluźnienie i zmęczenie zaczyna sobie pozwalać. Żadnych złudzeń!
Przeszliśmy już 114 km. Zostało tylko 889 km.
Zbliżamy się do najniższego punktu etapu, do dolinki, przez którą płynie strumień Baidon. W dolinie strumienia są ciekawe wykopaliska Los Castillejos, ale nie wiemy jak daleko, więc darujemy sobie szukanie.
Fuente de Cantos
Naszą kwaterę na dziś wybraliśmy z powodu chęci zobaczenia od środka typowego, starego, bogatego domostwa w Estremadurze. Zaguan de la Plata (pokaż na mapie) to typowy dwór z XIX wieku. El zaguan znaczy korytarz, sień. Dziwna nazwa, ale jak się przyjrzeć opisowi tradycyjnego bogatego domu wiejskiego w Estremadurze, to nabiera sensu.
Dom składa się z następujących części:
Zaguan – korytarz, sień centralna łączący ulicę bezpośrednio z podwórzem stanowił kręgosłup domu.
Frontowa część mieszkalna – pokoje właścicieli z oknami na ulicę.
Część tylna z patio i pomieszczeniami roboczymi i kuchnią.
Teraz jest tu albergue i o 10 euro droższe pokoje dwuosobowe na piętrze. Jest też basen i ładny ogród. Dom zadbany, pościel pachnie, łazienka lśni.
W hallu na piętrze siedzi nasza Norweżka w głębokim fotelu i ogląda album obrazów Zurbarana.
„Jak ci się podoba taka zimna pogoda?” – pytam.
„Nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubrania.” – odpowiada patrząc na nas krytycznie.
„Ha, ale tym razem to nie jest norweskie powiedzenie. W każdym sklepie outdoorowym można je zobaczyć” – mówię.
„Tak, bo to jest stare norweskie powiedzenie, które zrobiło międzynarodową karierę”.
Mówi ponadto, że właściciel pozwolił jej zostać do południa jutro, to sobie odpocznie. A nam przed chwilą powiedział, że do 8.00 musimy opuścić pokój. Jutro przed nami 25 km, a więc i tak trzeba wyruszyć wcześnie, więc nie idziemy się upominać o przedłużenie.
Kolację w El Gato z przyzwoitym menu peregrino za 10 euro. Chyba nigdy gorący rosół nie smakował mi tak jak tu.
Fuente de Cantos – kliknij, aby obejrzeć to piękne miasteczko
Miasteczko z wieloma instytucjami kościelnymi – kościoły, klasztory, wiele kapliczek. Wydaje się więc naturalne, że stąd pochodzi sławny malarz religijny Francisco Zurbaran, „hiszpański Caravaggio”. W jego rodzinnym mieście nie zachowało się ani jedno z jego ponad 600 dzieł. Jest muzeum w jego domu, ale nie mamy siły iść dość daleko nie mając pewności, że będzie otwarte. W Polsce są dwa jego obrazy.
Terenem tym przed kilka stuleci zarządzał religijnie i gospodarczo Zakon Santiago zaczynając od akcji zaludniania terenów wyzwolonych i opuszczonych w wyniku rekonkwisty.
Uliczki miasteczka są długie, wąskie i białe. W miarę oddalania się od eleganckiego centralnego placu Plaza de la Constitucion z palmami i ratuszem budynki stają się coraz niższe i skromniejsze. W takiej skromniejszej okolicy znajduje się też spory supermarket Dia.
Kościół parafialny Matki Bożej z Granady (Nuestra Señora de la Granada)
Wieża kościoła jest widoczna z każdego punktu w mieście, przydaje się jako punkt orientacyjny w labiryncie uliczek.
Wielki barokowy kościół jest otwarty. Piękny złocony ołtarz.
Trwają przygotowania figur i platform do świąt. Panie czyszczą, polerują niewzruszone figury.
W czasie wojny domowej w pożarze podpalonego kościoła zginęło tu 12 osób.
Kliknij, aby poczytać o osadach Los Castillejos – od neolitu do epoki rzymskiej
Około 5 kilometrów od miasteczka stoją dwie osady na dwóch wzgórzach. Można zobaczyć doskonale zachowaną osadę z epoki żelaza z domami, ulicami i murem biegnącym wzdłuż części wzgórza.
Fuente de Cantos to miasto aktywne kulturalnie. Może komuś uda się trafić na którąś z imprez.
Romeria de San Isidro to kilkudniowe święto ku czci św. Izydora, patrona rolników. Odbywa na początku maja i wyciąga prawie wszystkich mieszkańców poza miasto, na serię barwnych imprez religijnych i świeckich.
Przez całe lato odbywają się różne imprezy. W lipcu międzynarodowy festiwal folklorystyczny. W październiku kilkudniowy festiwal flamenco.