Dzień 9 – O Cebreiro, 6 km

Galicja

Galicja, Asturia, Kantabria i Kraj Basków to tzw.  Zielona Hiszpania, północna i celtycka, daleka od słonecznego, gorącego stereotypu południowej i romańskiej Hiszpanii.

Ta bujnie zielona kraina gór, lasów, przybrzeżnych nagich skał, samotnych plaż i rybackich portów, zachmurzona i deszczowa jest piękna swą naturalną surowością. Momentami ma się wrażenie wędrowania przez Szkocję czy Irlandię, a nie przez gorącą Hiszpanię.

Na Camino Frances do Galicji wchodzi się pod górę. To będą ostatnie pasma górskie na francuskiej trasie. Normalnie ten etap zaczyna się w Villafranca de Bierzo i wspina się na O Cebreiro – przełęcz pomiędzy pasmami górskim O Courel i Os Ancares, na wysokości 1330 m n.p.m. na granicy Galicji i Kastylia-Leon.

Co znaczy to „O” w O Cebreiro? Kliknij tutaj, aby się dowiedzieć

„O” w nazwach to galisyjski (i portugalski) rodzajnik określony męski, odpowiednik kastylijskiego „el”, niemieckiego „der”, a nie radosny okrzyk pielgrzyma po wspięciu się na przełęcz. „Os” to liczba mnoga. Galego to jeden z pięciu oficjalnych języków w Hiszpanii, ale tylko kastylijski jest językiem oficjalnym w całym kraju.

Wejście na przełęcz O Cebreiro inaczej

O Cebreiro pielgrzymi bali się od wieków. Dawniej na tej przełęczy grasowali zbóje. Teraz ci, którzy wyruszyli z początku trasy mają już za sobą 600 km, ale właśnie tutaj mają przed sobą najwyższą wspinaczkę.

My jedziemy autobusem z Estacion des Autobusas w Ponferrada do Pedrafita. Jazda trwa około 30-40 minut. Dlaczego tak? Czytaliśmy o trudach wchodzenia na przełęcz tradycyjną trasą i o tym jak tam pięknie i atmosferycznie, więc doszliśmy do wniosku, że lepiej pójść krócej, a dłużej pobyć na górze. Jechać lepiej z większego miasta, bo w Internecie ciągle nie ma rozkładów jazdy autobusów po wioskach.

Pedrafita do Cebreiro

Spora miejscowość, około 1200 mieszkańców, są sklepy, bary. Leży na wysokości 1099 m n.p.m., czyli mamy wejść około 200 metrów zamiast 700 m. Za to na dystansie 6 km zamiast 30. Nie widzimy znaków szlaku, zdajemy się całkiem na Garmina. Do tego nie chcemy iść ścieżką przez las tylko po otwartym stoku, żeby się widokami nacieszyć w czasie nieuniknionych licznych przystanków. Na górze jest dobry punkt orientacyjny – nadajnik, więc ogólną słuszność kierunku można kontrolować łatwo.

Wejście na O Cebreiro

Idziemy, nie ma żywego ducha, tylko my na całej połaci. Jest stromo, czasami bardzo stromo, momentami mam wrażenie, że się zaraz nosem o zbocze podeprę, a tu jeszcze 10 kg na plecach.

Zaczęliśmy wędrówkę przy tamtych zabudowaniach w dole

Robimy przerwy co chwilę, wszystko rekompensują nam widoki, bardzo rozległe i bardzo piękne, na góry Os Ancares.

Nie doradzamy tego wariantu trasy w mokrym sezonie ani w upał. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa, idzie się po trawiastym zboczu lub gruntowej drodze w górę, ale po otwartym terenie, samotnie. My idziemy przy bardzo przyjemnej temperaturze około dwudziestu stopni, w suchy dzień.

W końcu wychodzimy w okolicach nadajnika i potem w dół i po płaskim na przełęcz i do kamiennej osady.

O Cebreiro

Zajęło nam to około dwóch godzin. Siadamy na murku i się cieszymy, a góry wokół…Warto było tu się wdrapać.

Wejście do osady to jak podróż w czasie – jedna uliczka kamiennych starych budynków, mały kościółek, okrągłe budowle. Sporo pielgrzymów już się kręci, sklepy, restauracje otwarte. Mieszka tu na stałe podobno około dwudziestu osób, miejsc noclegowych – w sezonie zapełnionych – jest sto kilkadziesiąt.

W nowoczesnym albergue (zobacz na mapie) na końcu ulicy pani otwiera nasze credentiale i spogląda na nas podejrzliwie – Wczoraj nocowaliście w Ponferrada i już tu jesteście? – pyta. Wyjaśniamy, jak zrobiliśmy dwa etapy w jeden dzień. Z tego wniosek, że jednak zwracają uwagę czy ktoś nie wozi się samochodem i nie próbuje pasożytować na tanich noclegach dla pielgrzymów.

Albergue wielki, dwie sale po 80 miejsc na łóżkach piętrowych. Osobne pomieszczenie na buty, duża, nowoczesna kuchnia.

Kościół z czasów sprzed chrztu Polski

Wchodzimy do kościółka Santa Maria la Real. Jest to najstarsza zachowana świątynia na Drodze św. Jakuba. Zbudowany przez mnichów benedyktyńskich na początku IX wieku, w iberyjskiej odmianie stylu romańskiego.  

Niezwykła prostota, rozbrajająco nieudolna murarka krzywej ściany, malutkie okienka, mnóstwo świec zapalonych przez pielgrzymów, krzyż, kwiaty i tyle. Ileż to bliższe oryginału niż kapiące złotem barokowe ekstrawagancje.

Wystawa biblii w różnych językach. Polska wersja jest otwarta, jakże stosownie, na psalmie „Pan jest pasterzem moim”. Msza po hiszpańsku, czytania w różnych językach, przez pielgrzymów.

Palloza

Jest niedziela. Muzeum Etnograficzne niestety w niedziele jest zamknięte, więc tylko oglądamy z zewnątrz te niezwykłe celtyckie budowle, w których muzeum się mieści. Budowle pokazują, jak człowiek potrafi się przystosować do środowiska, żeby przeżyć. W każdej palloza znajdowało się wszystko co było potrzebne do przetrwania zimy bez wychodzenia na mróz.W muzeum można zobaczyć typową pallozę, zbudowaną z łupka lub granitu, podzieloną na trzy części: część sypialną, większą część dzienną skupioną wokół paleniska oraz trzecią przestrzeń dla bydła. Dach musiał wytrzymać ciężar śniegu.

Nad pomieszczeniem dla bydła trzymano słomę i tutaj spała reszta rodziny, wykorzystując ciepło wytwarzane przez bydełko.

Co robili ludzie zakopani tu jak niedźwiedź, na długie zimowe tygodnie? Może to nasze współczesne myślenie: co robili?

Przypomina mi się reportaż w Polskim Radiu, chyba w latach 80-tych. Reporterka rozmawia z kobietą mieszkającą w pobliżu muzeum w małej miejscowości. „Jak się pani podoba muzeum?” „Nie wiem, nie byłam”. „A co pani robi w wolnym czasie?” „Jak mam wolny czas, to se siedne”.

Może ci w pallozach po prostu cieszyli się z odpoczynku po trzech sezonach harówki w polu.

Kliknij tu, aby się dowiedzieć, jak się narodziły żółte strzałki Camino

W latach sześćdziesiątych XX wieku kościół i wioska O Cebreiro były praktycznie w ruinie, a większość mieszkańców nadal mieszkała w pallozas.

Wtedy to miejscowy proboszcz, Elías Valiña Sampedro, zdobył fundusze na odbudowę kościoła i wioski, założenie albergue, stworzenie muzeum w pallozas. Próbował też przejść zapomniane Camino do Santiago de Compostela, ale odkrył, że starodawne ścieżki praktycznie zniknęły. W 1984 roku wraz z bratankami zaczął oznaczać całe camino dużymi żółtymi strzałkami. Żółtymi, bo akurat trafiła mu się okazja zakupu tanio żółtej farby służącej do malowania pasów na drogach w czasie remontów. Dobry wybór, strzałki są dobrze widoczne.

Odrodzenie Camino wiele zawdzięcza temu duchownemu. On sam chyba zdawał sobie sprawę, że te strzałki to może być początek czegoś wielkiego, bo złapany przez policję na malowaniu znaków i zapytany, co robi odparł – „Przygotowuję wielką inwazję z Francji”. A było to w Pirenejach, niedaleko granicy francuskiej.

Na zdjęciu: ksiądz Elías Valiña Sampedro rozmawia z parafianami w O Cebreiro obok swojego Citroena 2CV, którego używał do malowania żółtych strzałek Camino na trasie francuskiej.

Ksiądz Elías Valiña Sampedro spoczywa przy kościółku na O Cebreiro, gdzie Camino narodziło się na nowo.

Co widzimy z przełęczy? Kliknij tu, aby się dowiedzieć.

Stań przodem do zachodzącego słońca, żeby znaleźć północ i południe i podziwiaj.

Oto po prawej, na północy mamy szczyty Os Ancares.

To natura w najczystszej postaci, zamieszkana od czasów prehistorycznych, ale odizolowana i niedostępna do niedawna. Małe doliny i wioski wciśnięte między szczyty sięgające 2000 m n.p.m. Przez wieki życie toczyło się tutaj w tych okrągłych chatach krytych strzechą. Lasy dębowe, kasztanowe, bukowe. Połacie wrzosu i żarnowca. Ostatnia reduta niedźwiedzia brunatnego. Tam też płynie ważna rzeka Navia do której spływają galisyjskie rzeki i potem płyną do Kantabrii i do morza. 

Po lewej, na południu rozciąga się O Courel, mało znana, piękna, bardzo stara kraina.

Plantacje kasztanowców otaczają stare, kamienne wsie. To terytorium wilka, dzika, puchacza.

Kraina ciekawa geologicznie przez mnogość jaskiń i naturalny pomnik geologiczny o międzynarodowym znaczeniu Składanie Campodola czyli fałda, gdzie możemy zobaczyć, jak zderzyły się dwie płyty kontynentalne ponad 500 milionów lat temu. W pobliżu przechodzi Camino Invierno czyli Zimowe, zaczynające się w Ponferrada.

Właściwie to znajdujemy się właśnie na skraju regionu O Courel. Przez następne dwa dni będziemy przez niego szli, przez Fonfria, Triacastela.

Kliknij tu, aby poznać legendy O Cebreiro

Ksiądz słabej wiary niechcący prowokuje cud

W pewną niedzielę w 1300 roku pobożny wieśniak wspinał się do kościoła na przełęczy w czasie burzy śnieżnej. Dotarł na miejsce, ale ksiądz skarcił go: „Ryzykowałeś życie dla odrobiny chleba i wina?!” W czasie mszy opłatek zamienił się w ciało, a wino w krew.

W 1486 roku Król Ferdynand i królowa Izabela udali się na pielgrzymkę do Santiago, przybyli na O Cebreiro, a kościołowi podarowali piękny relikwiarz przechowywany tu do dziś. Podobno Izabela zamierzała zabrać relikwie ze sobą, ale konie odmówiły posłuszeństwa.

Święty Graal i Graal galisyjski

Jeszcze inna legenda mówi, że na O Cebreiro ukryty jest Święty Graal.  Pokazywany za to jest „galisyjski Święty Graal”, kielich, w którym wino zamieniło się w krew w czasie sławnego cudu.

Legenda była znana także w Niemczech, rozpowszechniona przez niemieckich pielgrzymów. Zrobiła wrażenie na Ryszardzie Wagnerze, który umieścił ją w operze Parsifal.

Niektórzy twierdzą, że wizerunek kielicha z O’Cebreiro został uwieczniony w herbie Galicji, ale nie znalazłam potwierdzenia tego powiązania w źródłach oficjalnych. Oficjalna interpretacja tej części herbu brzmi: „Święty Graal pośrodku symbolizuje wyjątkowy przywilej katedry w Lugo publicznego wystawiania Hostii lub Ciała Chrystusa”.

Święto patronki obchodzone jest tu 8 września.

O Cebreiro. Jest szansa, że nawet najbardziej zatwardziałego, zmachanego cynika dosięgnie magia tego miejsca.

apvc-iconOdwiedzin: 2841