Wychodzimy z albergue jako ostatni, czyli sytuacja wróciła do naszej normy.
Trasa piękna, przez trzy łagodne wzgórza. Naliczyłam siedem odcieni zieleni, a sama droga jest tym razem pomarańczowa.
Na trasie pojawia się kobieta z plecakiem i małym dzieckiem. Czyżby szła do Santiago?
Słonecznie, rano rzucamy długie cienie przed siebie, co pokazuje, że idziemy prawidłowo – na zachód.
Po drodze stoi sobie Pilgrim’s Paradise czyli raj pielgrzyma. Zadaszone miejsce z materacami, można zdjąć buty, położyć się, odpocząć. Jest też piecyk na drewno, na zimniejsze dni, stół z owocami, sokami (wszystko płatne „co łaska”).Zarządza tym bosy brodacz, który siedzi tam na pustkowiu już 8 lat. Potwierdza to radosne powitanie ze starszą panią, która była tu 6 lat temu i oboje się pamiętali.
Z Doris z Kanady
Niedaleko stoi duży kamienny krzyż, spod którego widać Astorgę. Miasto jest w dole, już tak blisko.
Astorga
Okazuje się, że do albergue to jeszcze godzina marszu, po podmiejskich terenach, a na koniec wspinaczka do centrum.
Woda dla pielgrzymów pod stosowną figurą
Prywatny albergue (zobacz na mapie). „Nasz” jest pokój dziesięcioosobowy z werandką, sporo pryszniców i toalet. Personel na wejściu rozdziela przybywających do osobnych pokoi, chyba według klucza „będą spać”, „będą hałasować”, więc jest ok.
Typowy widok z okna albergue
Asturica – placówka legionu rzymskiego, która nadzorowała transport urobku z kopalń złota na północy, rozwinęła się we współczesną Astorgę. Stolica regionu Maragateria.
Kliknij tu, aby przeczytać o ostatnich Maurach
Ciekawe rzeczy można przeczytać na stronie https://caminotravelcenter.com/blog/
„Maragato tworzą małą społeczność etniczną i kulturową, około 4000 ludzi, o charakterystycznych zwyczajach i architekturze. Są uważani za ostatnich Maurów w Hiszpanii. Byli potomkami Berberów z Afryki Północnej, którzy wkroczyli na Półwysep Iberyjski wraz z pierwszymi najazdami Maurów na początku VIII wieku. Chociaż kwestionowano ich mauretańskie korzenie, uważa się, że nawrócili się w czasie rekonkwisty. Ale w przeciwieństwie do innych Morysków, nawróconych Maurów, którzy wtopili się w kulturę hiszpańską po pierwszym wypędzeniu Maurów w 1492 r., Maragato zachowali swoją tożsamość”.
Kobiety Maragata noszą efektowne stroje regionalne.
Stereotypowy Maragato to przewoźnik, handlarz. Tu spotykają się dwie trasy camino – Frances i najdłuższa trasa Via de la Plata z południa, niegdyś handlowa droga rzymska. A więc był tu wzmożony ruch i pielgrzymów i transportowców, czyli poganiaczy mułów. Wielu mieszkańców regionu zarabiało na życie świadcząc usługi transportowe różnego rodzaju, także dalekobieżne, aż do powstania linii kolejowej. Świeże ryby znad morza dostarczali do Madrytu w 4 dni.
Bogate tradycje kulinarne w tym lokalne desery pokazują, że chyba nie żyło im się tu źle. Najbardziej znane danie lokalne to Cocido Maragato – solidna zupa z wielu mięs i kapusty, dobra dla zmęczonych poganiaczy mułów i pielgrzymów.
Warto czytać plakaty przechodząc przez miasteczka, być może odbywać się będą jakieś malownicze obchody. Latem w Astorga jest kilka okazji do świętowania, między innymi święto św. Marty, patronki miasta w sierpniu.
Katedra
Budowana przez trzy wieki więc łączy w sobie elementy gotyckie, renesansowe i barokowe.
Ciepły, różowawy kolor kamienia. Zamknięta. Nie pojmuję tego. Zabytek takiej klasy, ludzie z innych kontynentów przyjeżdżają, większość z nich nigdy tu nie wróci i odbijają się od zamkniętych drzwi, w końcu kościoła, a nie sklepu od-do.
Pałac Biskupi
Trzeba przyznać, że zleceniodawcy Gaudiego byli dzielni. Teraz wszyscy doceniają dzieła „architekta Boga” ale kiedy budował Casa Botines w Leon i ten pałac w Astorga był młodym, nieznanym architektem, a jego dzieła niewątpliwie odstawały od okolicznych budynków. To jest drugi z trzech budynków jego projektu poza Barceloną. Trzeci, w Comillas, opisujemy w relacji z Camino Norte.
W środku mieści się muzeum pielgrzymowania. Nie widzieliśmy, bo całość była zamknięta.
Kiedyś rzymskie forum teraz Plaza Mayor
Barokowy Ratusz z XVII wieku.
To miejsce jest centrum miasta już 2000 lat.
Bajkowe wieże, z tego ażurowego balkonu pewnie przemawiało wielu burmistrzów. Dzwonnicę obsługują wybijając godziny od 1748 roku dwie figurki przedstawiające Maragatos w strojach ludowych.
Dla łasuchów wiadomość, że w mieście jest muzeum czekolady.
Siedzimy z kanapkami sporządzonymi na kolanie z produktów ze sklepu i obserwujemy jak gromada małych dzieci gania, jeździ na rowerkach. Dziewczynki około 10-letnie już obarczone wózkami z młodszym, jeszcze nieganiającym rodzeństwem. Dorosłych pilnujących nie widać. Pewnie jest bezpiecznie, choć tylu tu obcych z całego świata. Kafejki, bary są pełne, a klientela bez wątpienia wędrująca. Lokalni się tak marnie nie ubierają.
Doris żegna się z nami, bo jutro skręca w góry. Idzie sama od początku trasy. Sporo tu kobiet wędrujących samotnie.