Dzień 7:     San Gimignano do Colle di Val d’Elsa, 12 km

Następny etap dość długo idzie się odwracając się w stronę miasta, które opuszczamy. San Gimignano od tej, południowej, strony wygląda wyjątkowo malowniczo.

Najechanie kursorem = lunetka

Po przejściu obok dużego kempingu skręcamy w prawo, w las. To jest na około trzecim kilometrze od miasta, trzeba uważać, bo choć skręt oznaczony, jednak jest po drugiej stronie drogi i można przegapić.

Oczywiście ścieżka idzie w górę, w dół, tym razem przez las mieszany. Szlak idzie trawersem po zboczach, przez wąwozy lessowe, potoki bez mostków. Woda płytka, więc po kamieniach można przejść.

Gdzieniegdzie jeszcze ukazuje się coraz bardziej oddalone San Gimignano w przecinkach między drzewami.

Najechanie kursorem = lunetka
Najechanie kursorem = lunetka

W pewnym momencie na drzewie widzimy wielki plakat z napisem ATTENZIONE, czyli uwaga, ale z reszty tekstu zostały tylko 3 litery, więc na podstawie czerwonych taśm rozciągniętych pod zboczem domyślamy się, że ziemia może się tu obsunąć.

W jednej z dolinek, w prywatnym domu stoją stoliki, obok nich plecaki, siedzą ludzie. Kafejka, przerwa na picie, hurra!

Zamawiamy lemoniadę, skonsultowawszy uprzednio z dwiema paniami przy sąsiednim stoliku co dobrego piją. Te dwie miłe panie w średnim wieku przyjechały aż z Australii, są w drodze już szósty tydzień. Przeszły bardzo trudną trasę nadmorską w Turcji, ale nie zapisaliśmy nazwy trasy niestety. Zachwycone hikingiem w Europie. Dla obywatelek państwa, które ma niewiele ponad dwieście lat tutejsze daty na zabytkach są nie do uwierzenia. Zagadujemy się, gospodarz dołącza i donosi nam coraz więcej domowych ciastek, daktyle, całkiem za darmo, bo, jak mówi, musimy mieć energię na wejście na następne wzgórze. Ruszamy dalej razem z pierwszymi kroplami deszczu. Po raz pierwszy na tej wyprawie musimy założyć kurtki przeciwdeszczowe. Jeszcze jakiś czas wędrujemy przez las aż wychodzimy na drogę.

Asfaltowa droga prowadzi nas do Miasteczka Colle di Val d’Elsa, dzisiejszego celu. Miasteczko około 20-sto tysięczne, pokazuje się zrazu jako osiedle bloków, ale dochodzimy do starego centrum. Miasto składa się z dwóch części: górnej i dolnej między którymi można się przemieszczać windą.

Pada bez przerwy więc najpierw spróbujemy dostać się do pensjonatu, choć jesteśmy 2 godziny przed umówionym czasem. Droga schodzi stromo w dół, do dolnej części miasta. Dzwonimy do drzwi pensjonatu Le Tre Perle, gospodyni otwiera natychmiast. „Właśnie miałam wychodzić, cieszę się, że jeszcze chwilę zostałam” – mówi na nasz widok. „A jak my się cieszymy!”, odpowiadamy, kapiąc obficie na kamienną podłogę.

Pokój duży, ciemny, chłodny od kamiennej posadzki, zamkniętych okiennic. Dziś to wygląda mało zachęcająco, ale jak tu musi być przyjemnie w upalny dzień.

Leje. Pizza w lokalu naprzeciwko, widok górnego miasta z placyku przed pizzerią – jakby zawieszone nad głowami.

Oglądamy w TV wiadomości lokalne, toskańskie. Długie, przegadane.

Kryształowe miasto

Colle di Val d’Elsa czyli Wzgórze w Dolinie Elsy jest nazywane kryształowym miastem. Przemysł szklarski pojawił się tu w XIV wieku, a w 1820 powstała fabryka kryształów. Dziś w tej miejscowości produkuje się 95% włoskich kryształów. W mieście jest też muzeum kryształów. Jeżeli trafisz do Colle w pierwszą niedzielę miesiąca możesz obejrzeć plenerowy pokaz obróbki szkła na Via della Misericordia, o godz. 15.00.

apvc-iconOdwiedzin: 2841