W starym Leon jest sporo do zwiedzania więc zostajemy w albergue (zobacz na mapie) na noc. Stare, ładne miasto. Mury obronne zachowane w całości, katedra, Gaudi.
Ten Leon to nie lew – kliknij tutaj aby dowiedzieć się więcej
Ten Leon to nie lew
Leon to lew, ale nazwa miasta nie pochodzi od afrykańskiego drapieżnika, lecz od nazwy siódmego legionu rzymskiego Legio Septima Gemina, który tu stacjonował, a wokół jego obozu rozwinęło się miasto zarabiające na zaspokajaniu potrzeb żołnierzy. Wtedy to miasto nazywało się Legio. Zwycięski król Wizygotów, którzy przegonili Rzymian nazywał się Leogivild, co pewnie pomogło w powstaniu nazwy miasta.
Byłe placówki siódmego legionu, obecnie miasta, spotyka się na różnych trasach Camino w Hiszpanii. Z nowszej historii – Leon było miastem frankistowskim w czasie wojny domowej.
Zrobisz coś ważnego – zapisz to
Kiedy pojawi się pytanie skąd wziął się parlament zapewne większość wspomni o Anglii, może o Islandii, ale mało kto pomyśli o mieście Leon w Hiszpanii. Tymczasem to tu, według zasobów Pamięć Świata UNESCO, powstał pierwszy dokument parlamentarny. To znaczy – stąd pochodzą najstarsze dokumenty dotyczące parlamentaryzmu, z 1188. Król Alfons IX, w obliczu ataku ze strony sąsiadów, Kastylii i Portugalii, postanowił zwołać radę królewską do bazyliki San Isidoro w Leon. To co uradzili, zapisali. To co zapisali teraz jest cennym zabytkiem wartym pamięci świata. Hiszpania ma 10 dokumentów na Liście Pamięci Świata, my 17.
Bazylika romańska San Isidoro
Z jedenastego wieku, mieści mauzoleum królewskie, miejsce pochówku królów Leon. Ciekawe freski w kryptach a także skarbiec i muzeum. Była zamknięta.
Przeszklone cudo na niepewnych fundamentach
Katedra – jasna świątynia z pięknymi witrażami. To drugi co do wielkości zespół witraży na świecie, łącznie zajmują powierzchnię prawie 1800 metrów kwadratowych (największe są w Chartres). Stare grobowce, ołtarze. Bardzo klimatyczne miejsce.
Katedrę budowano od trzynastego do piętnastego wieku, w stylu gotyku francuskiego. Stoi w miejscu dawnych łaźni rzymskich. Postawienie katedry na podmokłym terenie było błędem, który mścił się przez wieki ciągłymi kłopotami z podciekaniem, osłabieniem murów, koniecznością wzmacniania konstrukcji. Kamienie ze sklepienia spadały jeszcze w XIX wieku.
Dlaczego postawiono ją tutaj? Na miejscu term rzymskich Wizygoci postawili pałac królewski, który w 916 roku król przekazał pod budowę katedry w podzięce za zwycięstwo nad Maurami. I tak już zostało. Koszty i wysiłek pokoleń – trudno takie miejsce zamknąć na klucz i się przeprowadzić. Obok katedry odsłonięto fragmenty term rzymskich.
Mury
Leon jest jednym z niewielu miast, gdzie Wizygoci po pokonaniu Rzymian nie zniszczyli rzymskich fortyfikacji. W późnej starożytności, kiedy większość miast budowała mury obronne, miasto Leon zbudowało najbardziej imponujące fortyfikacje na Półwyspie Iberyjskim. Przed starymi murami wzniesiono nowy mur o grubości 7 m i liczne wieże strażnicze, z których 48 jest nadal widocznych. Mury są imponujące także obecnie.
Klasztor San Marcos
Szesnastowieczny, o ozdobnej fasadzie w stylu plateresque, długości około 100 metrów. Teraz działa tam luksusowy hotel typu parador, kościół i muzeum. Jeden z najważniejszych zabytków renesansu w Hiszpanii. Goście na booking.com zachwycają się hotelem, cena noclegu powala, ale na tym polega parador – luksus w zabytku.
Aż trudno uwierzyć, że to piękne miejsce miało tak mroczny, choć krótki, epizod w swojej historii. W trakcie wojny domowej nazywało się „Campo de Concentración de San Marcos”. Komnaty, pokoje, stajnie, krużganki i każdy zakątek budynku zostały przekształcone w zaimprowizowane cele lub biura władz więziennych. Szacuje się, że liczba republikańskich więźniów politycznych, którzy przeszli przez tutejsze cele i lochy, wyniosła około 20 000. W prowincji Leon w wyniku represji zginęło około 3000 ludzi, a znaczna ich liczba pochodziła z lochów San Marcos w Leon.
Casa de Botines na Plaza San Marcelo
Ze strony casabotines.es:
„Pod koniec XIX wieku młody architekt, który nigdy nie opuścił Barcelony, przemierzył półwysep, aby zbudować magazyn tkanin w León. Nazywał się Antonio Gaudí, a budynek miał nosić nazwę Casa Botines. Wyjątkowe dzieło, o którym marzyłyby miasta na całym świecie”.
Kliknij tutaj, aby przeczytać o wczesnym Gaudim
„Casa Botines” to nazwa firmy tekstylnej pana Botines. Modernistyczny budynek o średniowiecznym wyglądzie, na górnych piętrach mieszkalny, na parterze były sklepy, a w piwnicach magazyny. Obecnie mieści się tam muzeum Gaudiego, sądząc ze strony – ciekawe. Nie mieliśmy dość czasu, żeby tam pójść.
Rzeźba „Święty Jerzy i smok” na fasadzie jest kopią oryginału autorstwa Gaudiego. W połowie XX wieku oryginał był już bardzo zniszczony, dlatego wykonano jego wierną replikę z trwalszego kamienia. Kiedy zdjęto starą rzeźbę, wewnątrz smoka znaleziono ołowianą tubę zawierająca harmonogram pracy budowlanych, które trwały dziesięć miesięcy, co było czymś niespotykanym jak na tamte czasy. W pojemniku kryły się również oryginalne plany budynku, podpisane przez Gaudiego.
Jemy obiad w barze, który zaczyna się nagle zapełniać podnieconymi czymś ludźmi, przysypanymi na biało. Wyglądamy przez okno – pada gęsty śnieg. Jest 30 kwietnia, Hiszpania. Idziemy do albergue i znów, jak kilka lat wcześniej w Nicei, niewiele brakowało. Stare miasto, wąskie uliczki, wiatr wali otwartą okiennicą i około 10 kroków przed nami lecą na ulicę kawałki rozbitej szyby. W Nicei, w czasie równie wietrznej pogody, parę kroków za nami spadła na ulicę rozbijając się ciężka doniczka z kwiatami. Spojrzeliśmy w górę, stało ich tam jeszcze kilka na parapetach. Trzeba na to zwracać uwagę poddając się urokowi wąskich uliczek. I chodzić środkiem.
Albergue czysty, pokój sześcioosobowy, czterej młodzi chłopcy śpią pod kocami. W dobrze wyposażonej kuchni grupa Koreańczyków gotuje coś o trudnym zapachu, który przenika cały budynek, a mnie wyrywa z drzemki, bo wydaje mi się, że coś się pali. Po przebudzeniu dwaj z chłopców okazują się krótko ostrzyżonymi starszymi Niemkami.
W albergue można kupić credential czyli książeczkę pielgrzyma, w której trzeba zbierać pieczątki ze wszystkich etapów.
Camino Frances – nasze etapy
Odległości, które w naszej relacji odnotowujemy podajemy z odczytów naszego Garmina. Często są dłuższe niż te w przewodnikach, bo przecież mało kto idzie jak po sznurku, skręca się do barów, zwiedza coś po drodze.