Dzień 6: Rabanal – Acebo, 19 km

Ruszamy na osławione Foncebadon gdzie jeszcze dwadzieścia lat temu grasowały hordy bezpańskich psów, a pielgrzymi skrzykiwali się, żeby iść grupą. Straszyła opuszczona, waląca się wioska z kilkoma zaledwie mieszkańcami. Teraz już tego problemu nie ma, życie powoli wraca do Foncebadon, jest albergue, gospoda.

Wspinaczka na górę Irago niezbyt męcząca, ale ciągła. Mija nas żwawym krokiem wesoła para młodych Amerykanów, pozdrawiają mile.

Po drodze z Rabanal

Góry Leon, przed nami najwyższy szczyt – Teleno 2188 m. My jesteśmy w paśmie Montes Aquilanos, idziemy na Monte Irago, 1490 m.

Foncebadon

Dochodzimy do sławnego Cruz de Ferro – Żelaznego Krzyża. To tu pielgrzymi składają kamienie, kamyki przyniesione w plecaku z domu, a wraz z nimi symbolicznie wszystkie swoje ciężary – krzywdy doznane i wyrządzone, prośby. Tu dostaje się „nowe otwarcie”.

Para młodych Amerykanów już tu jest. Dziewczyna kładzie swój kamień, klęka, zaczyna płakać. Chłopak ją przytula. Jak to nigdy nie wiadomo co kto ze sobą niesie.

Cruz de Ferro / Hierro i jego znaczenie

Można się poczuć rozczarowanym na widok bałaganiarskiego otoczenia tego sławnego miejsca i tej asfaltowej drogi obok, ale przyjrzyjmy się dokładniej miejscu, w którym jesteśmy, bo to jedno z najbardziej symbolicznych miejsc na Camino Frances. „Przyjrzyjmy się” w sensie – poczytajmy o tym.

Ten kopiec to nie efekt prac budowlanych, lecz efekt działania tysięcy, tysięcy ludzi, którzy przez stulecia przynosili tu swoje kamienie. Kamienie w obu znaczeniach. Takie miejsca nazywają się humiliadero.

Kliknij tu, aby przeczytać o Humiliadero

To kopce małych kamieni, znajdujące się w określonych punktach na szlakach. Takie miejsca można znaleźć na całym świecie Odnajdywano je od czasów starożytnych, długo przed powstaniem Camino, zawsze w miejscach o szczególnym znaczeniu. Jakie to było znaczenie?

  • Często było to miejsce, w którym po raz pierwszy podróżny widział cel swojej podróży, „monte del gozo”, góra radości.
  • Łączy się je również z prośbami o ochronę na najtrudniejszych górskich szlakach. Mały kamyk symbolizuje tę opiekę, a jednocześnie siłę ducha podróżnika w tym niegościnnym środowisku. Jest sposobem oswojenia miejsca – taki kopczyk w dzikim miejscu można odczytać jako wiadomość, że byli tu ludzie i dali radę, więc dam i ja.
  • Były też sposobem oznaczania bezpiecznego przejścia na szlaku. Wysoki krzyż w tym miejscu widać z daleka, śnieg go nie zasypie. Pierwszy wysoki krzyż ustawiono tu w XII wieku.

Europejskie humiliaderos łączono z kultem Hermesa, greckiego boga dróg i podróżników, a także boga prowadzącego dusze w zaświaty, a zatem Hermes miał podwójną rolę na świętej trasie. Do teraz mówi się, że umierając na Camino idzie się prosto do nieba.

Wraz z ekspansją rzymską Hermes stał się Merkurym. Od tego momentu istniejące humiliaderos na rozdrożach, będą nazywane mercurialami. Tu na górze Irago krzyżowały się górskie drogi tej części półwyspu. Prawdopodobnie był tu więc mercurial jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. Jeszcze w VI wieku biskup ewangelizator tej części półwyspu, krytykował galisyjski zwyczaj układania stosów kamieni na drogach jako ofiary dla boga Merkurego.

Chrześcijaństwo nadało tej pogańskiej praktyce humiliaderos własną interpretację: pielgrzymka do miejsca świętego to zbożny cel, a w dniu sądu te kamyki zaświadczą o trudnej wędrówce pielgrzyma.

Tutaj ponadto kamyki zalecono naładować prywatną treścią emocjonalną i dano pielgrzymom konkretne miejsce na drodze do oczyszczenie sumienia, do refleksji. Wyjątkowo udana adaptacja starego w nowym. Jak udana, świadczy wysokość kopca, który ujawnia też zapotrzebowanie na takie przestrzenie u współczesnego człowieka.

Montes Aquilanos – Góry Awilskie

Dalsza droga i rosnące zdumienie kolorową urodą tego krajobrazu. Nie spodziewaliśmy się tego. Góry Awilskie są o tej porze fioletowe, od krzewu podobnego do wrzosu. Kwitną inne kolorowe krzewy, dalekie widoki, błękitne góry Leon na horyzoncie, powietrze pachnie. Pięknie tu.

Dalej na parkingu stoi bar movil czyli przewoźny bar w kamperze, stoją krzesła, stoliki. Prawie każdy się zatrzymuje w takim miejscu, bo pora uzupełnić zapasy wody.

A niedaleko taki barek samoobsługowy. Woda, soczki, owoce. Donativo czyli „co łaska”. Trzeba pamiętać, żeby mieć zawsze drobne przy sobie.

El Bierzo

Przed nami pojawia się rozległy widok na region El Bierzo, krainę ze wszystkich stron otoczoną górami.

Złoto Rzymukliknij, aby się o nim dowiedzieć

W czasach przedrzymskich region ten był zamieszkany przez celtycki lud Astures. Został podbity przez cesarza Augusta i szybko stał się największym ośrodkiem górniczym Cesarstwa, gdzie wydobywano złoto oraz inne metale i minerały. W okolicy nadal widoczne są liczne rzymskie kopalnie, w tym Las Médulas, największa kopalnia odkrywkowa w Cesarstwie Rzymskim, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Rzymski historyk Pliniusz Starszy szacował, że około 60 000 robotników wydobywało tu rocznie ponad 6500 kilogramów złota. Obszar ten był eksploatowany przez 250 lat i prawdopodobnie dostarczył w tym czasie Cesarstwu Rzymskiemu 1 640 000 kilogramów złota!

Koło Las Medulas przechodzi szlak Camino Invierno (Zimowe). Można sobie zaplanować wycieczkę autobusem z Ponferrada, gdyż to tylko 25 kilometrów w bok od Camino.

Rzymianie wprowadzili też uprawę winorośli w tej łagodnej klimatycznie dolinie, która trwa do dziś.

Dominującym językiem jest tu hiszpański, ale galisyjski można coraz częściej zauważyć w toponimach w miarę przemieszczania się na w stronę Santiago de Compostela. Poznamy go po rodzajnikach O/Os/A/As na początku nazwy.

W oddali El Bierzo, dolina, pomost między prowincją Leon a Galicją.

Dolina El Bierzo i stolica regionu, miasto Ponferrada, nad rzeką Sil.

Zejście spod Cruz de Ferro jest trudniejsze niż wejście. W dole wioska Acebo. Flagi powiewają koło naszego albergue.

Acebo

Za kolejnym zakrętem pokazuje się w dole wioseczka Acebo czyli Ostrokrzew (zobacz na mapie) . Zejście po kamienistej, stromej ścieżce na jedyną ulicę w wiosce, przy której stoją albergi, ale my zmierzamy na sam koniec miejscowości, do nowego dużego albergue wyróżniającego się masztami z powiewającymi flagami. Za 10 euro od osoby mamy luksus – wszystko jest nowe i czyste, pokoje kilkuosobowe, łóżka piętrowe, ale porządne, wygodne, nie skrzypią. Wygodne prysznice, w których nie musisz obowiązkowo zalać sobie ciuchów chcąc się wykąpać (wieszak za ścianką). Na dole elegancka jadalnia z salonem. Menu peregrino za 10 euro najlepsze dotąd. Widoki z tarasu piękne.

apvc-iconOdwiedzin: 2841