Dzień 14: Santander, po mieście

Zwiedzamy miasto. Santander, stolica Kantabrii, to największe jak dotąd miasto na trasie – 170 tys. mieszkańców. Udokumentowana historia istnienia tutaj portu sięga XI wieku.

Santander nie należy do miast zapierających dech urodą. W 1941 r. ogromny pożar w centrum strawił starą zabudowę. Ogień płonął przez dwa dni i zniszczył większą część średniowiecznego centrum w tym gotycką katedrę. W efekcie pożaru centrum Santander zmieniło się całkowicie – stare, małe, kamienno-drewniane domy z drewnianymi balkonami, takie jak widzieliśmy choćby w Castro Urdiales, zostały zastąpione przez wielkie bloki mieszkalne. Katedrę odbudowano. Nie zwiedzamy w środku, bo oczywiście zamknięta. Tuż pod katedrą postawiono nie pasujący tu kompletnie pawilon handlowy.

Mamy przerwę na regenerację, więc zamiast równego, żwawego „łup-łup” butami trekkingowymi pozwalamy sobie na emerycki spacerek w sandałach po Paseo de Pereda – nadmorskiej promenadzie obok najbardziej charakterystycznych i pięknych XIX-wiecznych budynków w mieście.

Centrum kulturalno -wystawiennicze Centro de Arte Botin

Zdjęcia ze strony https://www.centrobotin.org:

Rodzina Botin to od ponad wieku właściciele banku Santander.  Futurystyczna bryła centrum, przypominająca jakby kadłuby wyłożone tysiącami perłowych dysków, stoi na tle morza i błyszczy w słońcu. Wygląda to i monumentalnie, i lekko, nie zasłania widoku na morze.  Projektant Renzo Piano (zaprojektował także m.in. Centre Pompidou w Paryżu, Sharda w Londynie), jest jednym z twórców architektury hi-tech. Centro de Arte Botin zostało otwarte w 2017 roku. Z tarasu na dachu można podziwiać okolicę.

I tak jak w nieodległym Bilbao, wymyślny obiekt poświęcony sztuce uratował bankrutujące miasto, tutaj obiekt poświęcony sztuce, ufundowany przez najbogatszą rodzinę miasta, wpłynął pozytywnie na otoczenie. Przedtem tędy przechodziła ruchliwa ulica oddzielająca miasto od nabrzeża. Teraz zniknęła w tunelu, powstał park, ożywiło się nabrzeże.

Botin to rodzina, która ma związek także z drugim ważnym budynkiem na trasie spaceru – siedzibą główną banku Santander. Kierują tym bankiem od 1904 roku. Zabawne, że „botin” to po hiszpańsku „łup”.

Dla wielu ludzi nazwa Santander kojarzy się przede wszystkim z bankiem, nie z miastem. Fotogeniczna, wspaniała siedziba główna banku z wielkim łukiem pasuje do pozycji banku o światowym zasięgu.

A zaczynał w 1857 jako bank służący do obsługi handlu między portem Santander a Ameryką Łacińską. Pod łukiem można przejść do Muzeum Prehistorii i Archeologii Kantabrii.

Z tego nabrzeża można popłynąć z firmą „Britanny Ferries” promem do Anglii. Podróż trwa ok. 20 godzin. Rozważaliśmy to na zakończenie tego Camino, ale w 2018 nie przewozili pieszych turystów, tylko zmotoryzowanych.

Autobusem miejskim z placu Ayuntamiento czyli spod ratusza dojeżdżamy się do La Magdalena.

Piękny półwysep z dawnym pałacem letnim króla, terenami piknikowymi, plażą, wodnym zoo, replikami historycznych statków. Teraz w pałacu królewskim z 1912 roku odbywają się miedzy innymi letnie kursy hiszpańskiego.

Przede wszystkim jednak te widoki! Najpiękniejsze miejsce w mieście.

Widzimy cała naszą wczorajszą trasę wzdłuż wybrzeża – kawał drogi przeszliśmy wczoraj.

Po powrocie do miasta długie poszukiwanie restauracji, która dawałaby jeść o tej nieludzko wczesnej godzinie, czyli o 19.00. Miejscowi zaczynają ok. 21.00.

Koncert ludowego zespołu z Asturii:

Ciekawe obuwie – to buty robocze rolników z północnej Hiszpanii zwane madreñas czyli drewniaki. Są zazwyczaj wykonane ręcznie, z jednego kawałka drewna. Powszechnie stosuje się je do prac w gospodarstwie. Chronią przed wilgocią, a na błotnistym terenie dobrze się trzymają podłoża, zwłaszcza na zboczach wzgórz.

apvc-iconOdwiedzin: 2841