Dzień 2: Freshwater Bay – Chale, 24 km

Przy śniadaniu w naszym przyjemnym B&B The Bay spotykamy starszego pana, który dowiedziawszy się, ze idziemy wzdłuż Coast Path opowiedział, gdzie on chodził, dopóki mógł – Indie, Ameryka Południowa. Nie oszczędzał się, aż mu kolano wymienili i teraz chyba straci ten sezon, ale w przyszłym roku rusza znów. To jest prawdziwy duch Ulissesa! Zmaterializował się przy sąsiednim stoliku, jajka na miękko zajada i planuje wędrówkę „poza słońca zachód, pod gwiazd ulewą”. Pan ma 82 lata. Spotkanie warte zapamiętania.

Freshwater Bay

W Freshwater Bay warto obejrzeć kościół św. Agnieszki.

Położony u podnóża Tennyson Down, St Agnes to piękny kamienny kościół, zbudowany w 1908 roku z publicznej składki, na ziemi podarowanej przez rodzinę Tennysonów. Jest to jedyny kryty strzechą kościół na wyspie Wight.

Dzień nieco chłodniejszy, zachmurzony. Idziemy nad zatokę, mijając hotel i tawernę Albion, przed którą stoi studnia życzeń. Wishing well znaczy studnia życzeń lub „życząc dobrze”. Ta studnia nawiązuje raczej do drugiego znaczenia – wrzucając tu pieniądze popiera się jeden ze szczytnych celów Klubu Rotariańskiego, między innymi zapewnianie zdrowej wody w miejscach, gdzie jej brakuje.

Plaża pokryta małymi kamykami. Wokół, w klifach, jest sporo jaskiń, które były niegdyś intensywnie użytkowane przez przemytników.

Wspinamy się na kredowy klif obserwując poczynania grupy młodzieży z deskami na wodzie.

To chyba szkółka surferów

Wygodna szeroka ścieżka. Freshwater Bay coraz dalej za nami. Idziemy na wschód.

Przerwa w jedynym miejscu pod dachem na trasie – The Pearl Cafe. Spory bar z siedzeniami w środku i na zewnątrz zachęca rzadko spotykaną deklaracją: „Zabłocone buty i dobrze wychowane psy mile widziane”. Na miejscu dostępny jest również punkt ładowania telefonów. Otwarte 7 dni w tygodniu. Jest tu też sklep z biżuterią z perłami, do którego chyba przyjechał autokar pełen naszych rówieśników. Kolejka do baru zrobiła się długa, więc siedzimy i odpoczywamy na wygodnej kanapie w holu, z widokiem na zatokę. Dalsza droga ciągle wzdłuż klifu, ślady obsunięć ziemi, pęknięcia na ścieżce.

Od czasu do czasu trzeba przejść przez takie przełazy:

To się nazywa stiles

Tę furtkę dedykuje wszystkim swoim czworonożnym przyjaciołom, którym podoba się Isle of Wight,  Biggles, Łaciaty Pies.”

Te furtki to chyba ze względu na to towarzystwo:

Idziemy dalej…

Z pewną ulgą witam skręt w głąb lądu, do hotelu The Whight Mouse bielejącego w oddali.

Chale

The Wight Mouse Inn (zobacz na mapie):

Jutro mamy przejść 18 kilometrów, złapać pociąg do Ryde, poduszkowiec do Portsmouth, pociąg do Londynu. Mamy wątpliwości. Usypiamy nad mapą.

apvc-iconOdwiedzin: 7615
Protected by