Główna ulica miasteczka Melk widziana z opactwa.
Do Krems z Melk udajemy się statkiem. Taki rejs, choćby w jedna stronę, jest tu obowiązkowym punktem pobytu, gdyż od strony rzeki zamki i winnice prezentują się szczególnie malowniczo. Działa kilka firm oferujących rejsy wzdłuż doliny.
A oto poglądowa mapka trasy dwugodzinnego rejsu, ze strony navtur.pl
Zamek Schönbühel
Wsiadamy na nabrzeżu pod opactwem Melk. Po około 5-ciu kilometrach, na prawym brzegu pojawia się pierwszy zamek – Schönbühel czyli Piękne Wzgórze. Był tu kiedyś fort rzymski. Pierwszy zamek pojawił się tu już w XII wieku. Dowódca obrony Wiednia w 1683 roku Rudolf von Starhemberg był panem tego zamku. Własność prywatna.
Zamek Aggstein
Wysoko, wysoko nad Dunajem, na prawym brzegu, wznosi się imponujący zamek o długości około 150 metrów, zbudowany na początku XII wieku. W 1529 roku Turcy zdobyli zamek i spustoszyli go, po czym pozostawał on w ruinie przez następne pięć wieków. W 2003 roku rozpoczęto prace nad odbudową zamku. Teraz jest jednym z najpopularniejszych miejsc turystycznych w Dolnej Austrii. Udostępniony do zwiedzania zamek jest miejscem wielu imprez w sezonie, także dla dzieci. Można dojechać samochodem lub dojść szlakiem św. Jakuba z Maria Langegg. Ze względu na wysokość, ponad 300 metrów, z rzeki wiele z zamku zobaczyć nie można.
Kliknij tutaj, aby poznać legendę o „różanym ogródku” w Zamku Aggstein
W 1423 roku zrujnowany zamek Aggstein otrzymał jako lenno szanowany szambelan księcia Albrechta V, Georg Scheck vom Walde, wraz z prawem do pobierania myta od statków pływających po rzece. Przez siedem lat, poddani, harując ciężko na wysokiej górze, kładli kamień po kamieniu, aż wspaniały zamek został odbudowany. Scheck jednak, będąc człowiekiem porywczym, zmienił się z zasłużonego i powszechnie szanowanego męża stanu w niebezpiecznego barona-rabusia i postrach całej doliny Dunaju.
Na zamku były niskie drzwi, które prowadziły na bardzo wąską półkę skalną na zawrotnej wysokości. Widok stamtąd jest wspaniały. Scheck nazwał to miejsce cynicznie „ogródkiem różanym” i znalazł dla niego okrutne zastosowanie, mianowicie zamykał na tej półce swoich więźniów, którzy mieli do wyboru śmierć głodową lub skok w przepaść.
Jeden z więźniów miał jednak szczęście – wpadł w gęste listowie i w ten sposób się uratował; drugiego uwolnił giermek. Obaj pospieszyli do Wiednia, aby opowiedzieć księciu o zbrodniach w Aggstein. Pan zamku wyładował swój gniew na pojmanym biednym giermku. Scheck wrzucił chłopca do lochu, a kiedy szpiedzy donieśli, że książę rusza na Aggstein, rozkazał zrzucić więźnia ze skały „ogrodu różanego”. Słudzy już mieli wykonać rozkaz, kiedy dzwon na Anioł Pański zadzwonił łagodnie i uroczyście z drugiego brzegu. Giermek ubłagał, by pozwolono mu się modlić, dopóki bije dzwon.
Lecz dzwon bił dalej, dźwięk unoszący się nad falami rzeki nie chciał ustać.
W tym czasie wojska księcia otoczyły zamek i udało się zapobiec tej ostatniej zbrodni.
Scheck zakończył życie w biedzie i pogardzie.
Zamek Hinterhaus w Spitz an der Donau
Następny malowniczy widok po lewej zapewniają ruiny zamku Hinterhaus, winnica tarasowa i góra Jauerling w tle.
Zamek składający się z trzech tarasów rozciąga się wzdłuż wysokiej skały.
Budowa trwała od XIII do XVI wieku. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1243 roku.
Mówi się, że ruiny są nawiedzone. Duch zmarłej pani Adelhei pojawia się co roku w rocznicę śmierci jej męża w oknie wieży i zawodzi żałośnie. Jej mąż ożenił się ponownie wkrótce po jej śmierci, choć w tym czasie obowiązywał rok żałoby. Niedługo potem on też zmarł. Wielu postrzegało to jako karę za niezachowanie żałoby. Ze zdjęć w sieci wynika, że zamek jest popularną scenografią do pokazów ogni sztucznych.
Ruiny te znajdują się w pobliżu stromej, tarasowej winnicy „Tausendeimerberg” czyli „Góra Tysiąca Wiaderek” (316 m n.p.m.). Winnica ma 14 ha powierzchni. W dobrych latach uzyskiwano tu 1000 wiaderek wina – to jest 56 000 litrów. Stąd wzięła się nazwa góry.
Góra Jauerling, 960 metrów, jest najwyższym wzniesieniem Wachau i popularnym celem wycieczek. Na górze znajduje się nadajnik i wieża obserwacyjna, z której roztacza się piękny widok aż po Alpy. Na górę można też dojechać samochodem.
Zamek Hinterhaus, Spitz
Weissenkirchen
W tym targowym miasteczku na lewym brzegu jest Muzeum Doliny Wachau, ufortyfikowany kościół z 1190i inne ciekawe zabytki, ale z rzekizachwycają przede wszystkim winnice – jest tu 500 hektarów winnic. To centrum uprawy winorośli i kultury winiarskiej Dolnej Austrii. Weissenkirchen czyli Białe Kościoły jest miejscem pochodzenia winorośli Riesling. 1500 mieszkańców żyje głównie z uprawy winorośli.
Takie krajobrazy jak ten dojrzewają jesienią. Dla odmiany więc jesienny widok miasteczka:
A oto co o architekturze w tutejszych winnicach napisano w materiale UNESCO.
„Zagrody winiarzy, pochodzą z późnego średniowiecza i XVI-XVII wieku, są podłużne i mają kształt litery U, L lub składają się z dwóch równoległych budynków. Większość z nich ma bramy lub zintegrowane sklepione przejścia, gładkie elewacje. Fronty, od ulicy często zdobią późnośredniowieczne wykusze na mocnych wspornikach, posągi w niszach, malowidła ścienne i sgraffita, pozostałości malowideł lub bogate barokowe elewacje. Spadzisty, wysoki czterospadowy dach występuje tak często, że można go uznać za architektoniczną cechę domu Wachau.”
Zamek Dürnstein
Rzeka zakręca. Zbliżamy się do najsławniejszego zamku na trasie – zamku Dürnstein, który strzegł tego przełomu.
Malownicze miasteczko o tej samej nazwie, liczące 500 mieszkańców, nazywane jest „perłą Wachau”.
Barokowy klasztor, z niebieską wieżą kościoła z górującą nad nią ruiną zamku to znak rozpoznawczy tego pięknego miejsca.
Dürnstein, czyli Suchu Kamień, jest słynne dzięki jednemu dostojnemu gościowi wbrew woli, i to sprzed ośmiuset lat. Więziony tu był sam król Ryszard Lwie Serce.
Jeżeli mielibyśmy zrobić przerwę w podróży, to tutaj. Szesnastowieczne miasteczko jak z pocztówki. Wybudowanie tunelu drogowego pod miastem ocaliło jego zabytkowy charakter.
Barokowy, odnowiony klasztor i kościół, wspinaczka do zamku – warto spędzić tu około 2-3 godzin.
Kliknij tutaj, aby przeczytać: „Ja Nus Hos Pris”, czyli „Nikt, kto jest uwięziony„
zwana także „Pieśnią o niewoli” lub „Balladą króla Ryszarda”.
Ryszard I z Anglii (1157-1199) wychowywał się na dworze swojej francuskiej matki w Akwitanii, mówiąc po prowansalsku. Angielski znał podobno słabo. Był wykształcony, pisał wiersze i ballady po prowansalsku. Koniec XII wieku to był praktycznie koniec złotego okresu poezji prowansalskiej zakończonego po krucjatach przeciwko albigensom, czyli katarom. Poezja prowansalska osiągnęła rzadkie wyżyny wirtuozerii w celebrowaniu dworskiej i rycerskiej miłości. Zachowało się ponad 460 nazwisk autorek (!) i autorów pieśni trubadurów.
Autorzy większości zachowanych wierszy są znani, gdyż poeci cenili sobie sławę z autorstwem związaną. Jednak w przypadku muzyki regułą była anonimowość; autorstwo muzyki było sprawą drugorzędną. Autorstwo słów tej pieśni jest raczej niekwestionowane – to król Ryszard Lwie Serce.
Król Ryszard Lwie Serce zaśpiewa za chwilę, ale najpierw opowieść sprzed ponad 800 lat.
Krótko przed Bożym Narodzeniem 1192 roku, wracając w przebraniu z trzeciej krucjaty, król angielski Ryszard Lwie Serce został schwytany pod Wiedniemi uwięziony przez księcia Austrii Leopolda V. Zdradził go podobno drobny błąd – w karczmie zapłacił angielską monetą. Przetrzymywany był w zamku Dürnstein.
Dlaczego niedawny sojusznik w walce z Saladynem uwięził króla?
Leopold V oskarżył angielskiego monarchę o zorganizowanie zabójstwa jego kuzyna. Co więcej, Ryszard osobiście obraził Leopolda, zrzucając jego sztandar z murów Akki podczas krucjaty.
Na początku nikt w Anglii nie wiedział, gdzie jest ich król. Trubadur Blondel de Nesle (zachowały się 23 jego pieśni), na próżno szukał swojego pana w całej Europie. Być może znał króla osobiście, być może układali i śpiewali razem pieśni. Wracając do domu przez Austrię, Blondel dowiedział się, że w pobliżu przebywa pilnie strzeżony więzień, którego tożsamość jest tajemnicą. Podejrzewając, że to może być jego pan, zakradł się pod małe zakratowane okno, które, jak sądził, mogło być celą.
Wyobraźmy sobie tę scenę:
Blondel wspina się na to strome wzgórze, siada zmordowany, żeby złapać oddech i pełen nadziei, że to tu, że tym razem – zaczyna śpiewać. Pamięta, że król lubił tę jego pieśń:
L 'amours dont sui espris
Me semont de chanter;
Si fais con hons sopris
Qui ne puet endurer.
Miłość, którą płonę
zmusza mnie bym śpiewał
Zdumiony i zaskoczony
Oprzeć się temu nie mogę
Głos z wieży odpowiada mu dalszym ciągiem zwrotki.
Et s’ai je tant conquis
Que bien me puis venter:
Que j’ai piec’a apris
Leaument a amer.
A jednak coś zyskałem
pochwalić się czymś mogę
Już będę wiedział zawsze
Że wiernie kochać umiem
A więc Blondel znalazł króla i powiadomił kogo trzeba. Ryszarda przekazano Henrykowi VI, Świętemu Cesarzowi Rzymskiemu i czekano na ogromny okup. W Anglii podniesiono podatki, skonfiskowano co się dało, matka Ryszarda jeździła po możnych dworach zbierając datki, a czas płynął. Ryszard czuł się opuszczony przez przyjaciół. I o tym ułożył pieśń w więzieniu:
I
Ce sevent bien mi home et mi baron–
Ynglois, Normant, Poitevin et Gascon–
Que je n’ai nul si povre compaignon
Que je lessaisse por avoir en prison;
Je nou di mie por nule retraçon,
Mais encor sui je pris.
II
Ja nus hons pris ne dira sa raison
Adroitement, se dolantement non;
Mais par effort puet il faire chançon.
Mout ai amis, mais povre sont li don;
Honte i avront se por ma reançon
Sui ça deus yvers pris.
Nikt kto uwięziony nie opowie wiernie historii tej
Chyba, że sam przeżył to, com przeżył ja
Pociechą mi jest jeno pieśni śpiewanie
Przyjaciele moi liczni, lecz dary ich skąpe
Na okup, o hańbo, nie złożyły się.
Dwie długie zimy minęły już.
Panowie moi szlachetni, baronowie,
Anglio, Normandio, Gaskonio i Poitou
Wiecie, żem nigdy druha nie porzucił w potrzebie
Możnego czy biedaka, dla korzyści swej
Nie oskarżam was, lecz jednak jam tu
Uwięziony wciąż.
Tłumaczenia własne z angielskiego. Oryginały w języku prowansalskim dla zainteresowanych i żeby się lepiej słuchało.
Ile z tego jest prawdą? Wszystkie postacie wymienione z nazwiska na pewno, królewska niewola w tym miejscu też. A reszta? Czy to ważne?
Za okup od Anglii Austriacy założyli miasto Wiener Neustadt, wyremontowali mury miejskie w Wiedniu i innych miejscowościach i jeszcze na wyprawę na podbój Sycylii wystarczyło. Był to największy okup w średniowiecznej Europie, kiedy to niejedna rodzina wzbogaciła się dzięki zbiednieniu pechowej rodziny pojmanego rycerza.
W pewnym momencie statek nasz zwalnia i jakby usuwa się z drogi. Z naprzeciwka pojawia się biała motorówka w asyście dwóch rzędów mniejszych motorówek. Na tej głównej stoi człowiek w garniturze i macha do nas uprzejmie. Odwzajemniamy pozdrowienie, jak i reszta na naszym statku, ale nie obserwujemy żadnego poruszenia spotkaniem u współpasażerów. Wygląda na to, że tak jak i my, nie wiedzą z kim mieliśmy przyjemność.
W lokalnych wiadomościach w Internecie też nie udaje mi się znaleźć żadnej informacji o ważnej wizycie w Wachau tego dnia.
Krems
Koniec rejsu. Idziemy na starówkę.
Dwój-miasto Krems i Stein mają razem 24 tysiące mieszkańców. Oprócz klasycznych składników takiego miasteczka trafiamy tam na dwie instytucje, których się nie spodziewaliśmy w naddunajskim bajkowym miasteczku: uniwersytet Donau-Universität założony w 1994 i więzienie.
Więzienie znane jest z ponurego wydarzenia znanego pod obraźliwie eufemistyczną nazwą „polowanie na zające”.
Za czasów nazistów więziono tu także więźniów politycznych, członków ruchu oporu z Austrii, Grecji i Europy Wschodniej. 6 kwietnia 1945 r. w obliczu nacierającej Armii Czerwonej naczelnik więzienia otwiera bramy więzienia, wypuszcza część więźniów, ale SS i miejscowa ludność ścigają i zabijają 220 więźniów w masakrze znanej pod powyższą nazwą.
SS zabija także dyrektora więzienia i trzech strażników.
Jest też polski tragiczny akcent w tym miejscu. W tym więzieniu, kilka dni później, zostali rozstrzelani działacze wywiadu wojskowego AK pracujący na terenie Austrii, Niemiec i Czechosłowacji. Działali w ramach organizacji STRAGAN, zostali aresztowani w Wiedniu, przewiezieni do więzienia w Stein i zabici 15 kwietnia 1945 roku.
Po drodze do centrum przechodzimy obok muru więziennego, który oddziela spory kampus uniwersytetu od więzienia. Na nim, od 2018 roku, jest stumetrowy mural o tytule „6.4.45”. To powiększone fragmenty akt więziennych z 1944 i 1945 roku. Żadnych wyjaśnień, historii co to jest.
Kliknij zdjęcie, aby zobaczyć więcej: