W opisach trasy ten etap jest zgodnie określany jako najtrudniejszy. Głęboki piasek, 22 km, brak cienia. Po wczorajszych kilkunastu kilometrach takiej drogi wiemy, że nie chcemy tego powtórzyć zaraz na następny dzień. Poza tym dziś są nasze złote gody. Chcemy trochę poświętować. Jedziemy autobusem, 20 minut, do miejscowości w której kończy się nasz Szlak Rybaków.
Porto Covo
Porto Covo (zobacz na mapie) to ładne białe miasteczko z uliczkami w centrum skierowanymi prosto na taras nadmorski, do podziwiania zachodów słońca.
Poklikaj – 8 zdjęć
Na wyspie stoi duży Fort Pessegueiro czyli Brzoskiwniowy, opuszczona budowla z XVII wieku, kiedyś też służąca obronie przed atakami z morza.
Widzimy jak po południu odbywa się dostawa świeżych ryb do restauracji. Świeże, bez lodu, prosto z morza do lodówek. W wielkim akwarium pełno krabów, jeden na drugim. Dużo restauracji, wszystkie pełne wieczorem. W najlepszych trzeba mieć rezerwację.
Po pysznej rybnej kolacji idziemy, jak prawie wszyscy, nad morze oglądać zachód słońca. Mała łódka motorowa terkocze szybko do portu – pewnie rybak z połowu wraca. W telewizji wieczorem długi program o fado.
A tu się zaczyna oficjalnie Rota Vicentina – 10 km na północ od Porto Covo, w Sao Torpes.
Tu jest jeszcze płasko, klify niskie, można pochodzić po plaży.