Współczesny pielgrzym dorobił się kłopotu nieznanego średniowiecznym poprzednikom: konieczności ładowania elektronicznego sprzętu: zegarka, smartfonu, nawigacji. Trwa to nawet kilka godzin. W albergue można zwykle zobaczyć w jakimś kącie przedłużacz z kilkoma gniazdkami, wokół którego na podłodze rozrzucone są malowniczo smartfony. Wielka to pokusa dla złodziei.
Dniem i nocą bezpieczny sposób na ładowanie cennego sprzętu jest jeden: powerbank, najlepiej taki do którego można podłączyć co najmniej dwa urządzenia. Podłączamy powerbank do ładowania, wychodzimy lub zasypiamy, a potem, choćby w drodze, ładujemy swój sprzęt, którego dzięki temu nigdy nie spuszczamy z oczu. Powerbanku raczej nikt nie ukradnie, a jeśli nawet, to szkoda będzie niewielka i do naprawienia w najbliższym sklepie z elektroniką. Trochę waży, ale warto go nieść. Tylko kupmy porządny, firmowy, bo inaczej może się okazać, że nasz tani powerbank mieści nie zapowiadane 10 lecz 3 tysiące mAh. Wychodząc z albergue na posiłek lub zwiedzanie zabierzmy cenne rzeczy ze sobą do małego plecaczka (zwijana w maleńki pakunek, lekka torba, którą można założyć na plecy).